Niedawno dzwoniła, że zerwała z chłopakiem, bo się upił na Sylwestra. Zepsuł jej imprezę, bo musiała go holować do domu pijanego, sam nie był w stanie wrócić. Inny chłopak jej pomógł go odprowadzić. Ten drugi zachował się tak, jak chciała, był opiekuńczy i pomocny. Ale choć dawał jej znaki, że się mu podoba, to ona wystraszona nic nie odpowiedziała, a potem płakała, że jest sama i nie może znaleźć męża, a wszystkie chłopy są do niczego. A gniew nic nie pomoże, trzeba na nowo się podnieść i szukać odwagi w sobie, aby nową relację podjąć i nową nadzieją się napełnić.
Powyższy obrazek ukazuje mały wycineczek tych dylematów, które snują się po sercach ludzkich. Szukają młodzi swego miejsca w świecie i nie wiedzą jak je znaleźć. Szukają siebie wzajemnie, a nie mogą znaleźć. A jeżeli źle wybiorę, co będzie?
Wybór małżeństwa zawsze jest wyborem dobra, ale dobrze jest mieć przekonanie, że ten, który staje się mężem, albo ta, która staje się żoną, to właśnie osoba, dar Boga, który prowadzi do świętości. A w tej perspektywie, właściwie każdy wybór jest dobry. Ważne jest poznać prawdę, a tę poznaje się przez czystość serca i czystość relacji. Gniew i namiętność nie prowadzą do poznania siebie w prawdzie.
Jeszcze trudniej jest poświęcić się dla królestwa Bożego w Zakonie. Życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości, wydaje się nie do przyjęcia, a jednak wciąż wraca propozycja klauzury, życia czynnego habitowego i bezhabitowego. Jeśli go nie pociągnie Ojciec, nie przyjdzie, nie podejmie, ale również jeśli go pociągnie Ojciec, to ona może nie przyjść, nie podjąć.
Patronem tych dylematów i decyzji jest bł. Honorat, warto modlić się do niego. On zainicjował życie kapucyńskiej klauzury żeńskiej na ziemi polskiej.Dzięki niemu powstały mniszki Klaryski - Kapucynki. Wspólnota, licząca dzisiaj 6 klasztorków, gdzie trwa liturgia, medytacja i wspólnota.
W klasztorze zakroczymskim 12 sierpnia 1865 pisał do sióstr:
2 Przez tyle lat byłyście dla mnie zachętą i pobudką do tylu prac i posług duchownych i teraz zachęcać mnie nie przestajecie. 3 Wasz zapał i wierność w służbie Bożej, na które tak długo z bliska patrzyłem, utrzymywały mnie na służbie Waszej. Ten sam zapał i wierność, o których dziś słyszę już tylko z daleka, nadal do służenia wam mnie pobudza .
4 Od pierwszych lat mego kapłaństwa, owszem jeszcze przedtem, kiedym Was nie znał jeszcze, ani Matki waszej, już P[an] Jezus duchowne stosunki między nami zawiązał.
5 Wyście pierwsze podniosły we mnie upadłego ducha i napełniły duchowną pociechą zbolałe serce moje i zachęciły do pracy dla dusz zbawienia.
6 Gdy bowiem P[an] Bóg z nieprzebranego miłosierdzia swego do służby mnie swojej powoływał, taki mnie się ten świat dalekim od Boga wydawał, że ani miałem nadziei, żeby można dziś było w jakimś sercu iskrę miłości Boskiej rozniecić .
7 W pierwszych latach zakonnego życia, gdym się rozczytał w dziwnym żywocie serafickiego Ojca naszego i Jego świętych towarzyszy, gdym lepiej poznał tego ducha, którym on ówczesny świat ożywił, jak z jednej strony czułem rosnące moje serce z radości i wdzięczności ku miłosiernemu Bogu, że mnie takiego Ojca synem uczynił; [tak] z drugiej czułem to serce przygniecione tą myślą, że to są rzeczy przeszłe niepowrotnie, o których zaledwie marzyć i które podziwiać tylko można, ale nie naśladować, ani można mieć nadziei je oglądać. 8 Dopiero gdy P[an] Bóg wasze ubogie Zgromadzenie zawiązał, a mnie do posługi Waszej przeznaczył, gdym ujrzał tyle dusz zbiegających się zewsząd, które zachęcone Waszym przykładem pragnęły całym sercem poświęcać się Bogu i naśladować Waszego ubogiego, ostrego i wzgardzonego żywota, które spragnione miłości Boskiej pragnęły rozgrzać swoje serca przy tym ognisku, jaki P[an] Bóg w waszym domu zapalił dopiero wtedy przekonałem się, że ręka Pańska nie krótsza dziś jak dawniej i że dary Jego duchowne nadzwyczajne nie mniej obfite jak innych czasów w świętych sługach Pańskich.
9 Widząc w Was wskrzeszonego ducha Franciszka Świętego poznałem, że i dziś są dusze, co umieją kochać P[ana] Boga w doskonały sposób, i gotowe do wszystkich dla Niego poświęceń i obudziła się stąd w sercu moim ta błoga nadzieja, że P[an] Jezus ma jakieś zbawienne zamiary względem nas, kiedy na nowo tego ducha między nami wskrzesza. 10 Waszych heroicznych cnót przykłady były pobudką do upokorzenia i uwielbiania dobroci Boskiej, Wasze modlitwy były mi jedyną pomocą we wszystkich pracach duchownych i zachęcały mnie coraz więcej do służenia Wam z pociechą. 11 Mam sobie też to za niemałą łaskę od Boga, że mi pozwolił tyle lat Wam służyć, patrzeć na tyle cudów swego miłosierdzia, na ten prędki wzrost i w liczbie, i w duchu tego Zgromadzenia, i być świadkiem wierności Waszej i męstwa w znoszeniu różnych trudności, i ciężkich walk wewnętrznych, jakich Wam P[an] Bóg nie szczędził. 12 I tym większą miałem stąd pociechę, że do tego wyraźnie wskazówką woli Bożej byłem pociągany, bo mnie nie tylko P[an] Bóg na modlitwach i na rekolekcjach przez wewnętrzne natchnienia i rady drugich do tego zachęcał, ale też i przewodnicy mej duszy , i przełożeni, i Najwyższa władza moja zakonna jak najwyraźniej i najmocniej w tym utwierdzała, dlatego też nieraz mi były i wszystkie trudy, i prace, i wszystkie przykrości, upokorzenia i prześladowania jakie z tego względu często mnie spotykało, bo oprócz wielkich owoców i pociech duchownych, jakie miałem z Was, uspokojeniem moim było przekonanie o pełnieniu woli Boskiej. 13I jestem przekonany, że nie mogłem pożyteczniej czasu swego użyć na chwałę Bożą, jak służąc Wam, a przez Was całemu krajowi, Kościołowi i samemu Bogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz