Mamy rok 2007, a 100 lat temu rozpoczął się proces oczyszczenia, dzięki któremu dzieło Honorata okazało swoja trwałość, choć nie pozostało w pierwotnym zamyśle. Dzisiaj, sto lat po tych wydarzeniach wsłuchując się w jego doświadczenie, a także widząc błędy ówczesnych biskupów, możemy z jednej strony odkryć pierwotny zamysł Założyciela, a z drugiej umocnić swoje powołanie tym, że nawet błędy biskupów (przełożonych) nie zatrzymają dzieła Bożego, gdy wykonywane jest w posłuszeństwie Jezusa Chrystusa, czyli aż do śmierci. Na takim posłuszeństwie wyrasta twórcza wierność charyzmatowi i życie z Ducha Świętego. Pisał o tym św. Franciszek z Asyżu: Pan mówi w Ewangelii: Kto nie wyrzekłby się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem (por. Łk 14,33); i: Kto chciałby zachować swoje życie, straci je (Łk 9,24). Ten człowiek opuszcza wszystko, co ma, i traci swoje ciało, który siebie samego oddaje całkowicie pod posłuszeństwo w ręce swego przełożonego. I cokolwiek czyni i mówi, jeśli wie, że nie sprzeciwia się to jego woli, jest to prawdziwe posłuszeństwo, byleby to, co czyni, było dobre. I choćby podwładny widział coś lepszego i pożyteczniejszego dla swej duszy niż to, co nakazuje przełożony, niech dobrowolnie złoży Bogu z tego ofiarę i niech stara się spełnić życzenie przełożonego. To jest bowiem posłuszeństwo z miłości (1 P 1,22), ponieważ miłe jest Bogu i bliźniemu. Jeśli przełożony wyda jakieś polecenie niezgodne z jego (podwładnego) sumieniem, wolno mu nie posłucha, niech go jednak nie opuszcza.
Pismo nie jest dla prywatnego wyjaśniania
Niech Pan błogosławi każdego kto czyta i skrutuje swoje serce z pomocą słowa Bożego
Szukajcie, a znajdziecie!
piątek, 12 października 2007
Jutro Święto bł. Honorata Koźmińskiego
Mamy rok 2007, a 100 lat temu rozpoczął się proces oczyszczenia, dzięki któremu dzieło Honorata okazało swoja trwałość, choć nie pozostało w pierwotnym zamyśle. Dzisiaj, sto lat po tych wydarzeniach wsłuchując się w jego doświadczenie, a także widząc błędy ówczesnych biskupów, możemy z jednej strony odkryć pierwotny zamysł Założyciela, a z drugiej umocnić swoje powołanie tym, że nawet błędy biskupów (przełożonych) nie zatrzymają dzieła Bożego, gdy wykonywane jest w posłuszeństwie Jezusa Chrystusa, czyli aż do śmierci. Na takim posłuszeństwie wyrasta twórcza wierność charyzmatowi i życie z Ducha Świętego. Pisał o tym św. Franciszek z Asyżu: Pan mówi w Ewangelii: Kto nie wyrzekłby się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem (por. Łk 14,33); i: Kto chciałby zachować swoje życie, straci je (Łk 9,24). Ten człowiek opuszcza wszystko, co ma, i traci swoje ciało, który siebie samego oddaje całkowicie pod posłuszeństwo w ręce swego przełożonego. I cokolwiek czyni i mówi, jeśli wie, że nie sprzeciwia się to jego woli, jest to prawdziwe posłuszeństwo, byleby to, co czyni, było dobre. I choćby podwładny widział coś lepszego i pożyteczniejszego dla swej duszy niż to, co nakazuje przełożony, niech dobrowolnie złoży Bogu z tego ofiarę i niech stara się spełnić życzenie przełożonego. To jest bowiem posłuszeństwo z miłości (1 P 1,22), ponieważ miłe jest Bogu i bliźniemu. Jeśli przełożony wyda jakieś polecenie niezgodne z jego (podwładnego) sumieniem, wolno mu nie posłucha, niech go jednak nie opuszcza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz