List okólny z okazji 300 rocznicy kanonizacji
świętego Feliksa z Cantalice
świętego Feliksa z Cantalice
(1515 – 1587)
Prot. N. 00289/12
Drodzy Bracia,
22 maja 1712
roku Ojciec św. Klemens XI wyniósł do chwały ołtarzy brata Feliksa z Cantalice,
wpisując go w poczet Świętych. Po trzystu latach od tego wydarzenia, razem z
braćmi z Prowincji Rzymskiej, chcemy przypomnieć osobę tego Współbrata,
pierwszego świętego naszego Zakonu. Ta trzechsetna rocznica zbiega się z rokiem
celebracji 84 Kapituły generalnej, stając się dla nas szczególną okazją do
przypomnienia korzeni naszej historii i do otwarcia się na Ducha Świętego,
byśmy mogli być żywą pamiątką obecności Chrystusa w świecie.
Nakłońcie
ucha serca waszego i bądźcie posłuszni głosowi Syna Bożego.
Zachowujcie
przykazania Jego całym sercem
i
wypełniajcie doskonale Jego rady.
Św. Franciszek z
Asyżu, List skierowany do całego Zakonu, w Źródła Franciszkańskie, 257.
I. Krótki rys biograficzny brata Feliksa
1.
Trudne
lata Zakonu wkrótce po jego powstaniu.
Feliks
wstąpił do kapucynów pod koniec roku 1543, pukając do drzwi klasztoru w
Cittaducale. Roczny nowicjat odbywał w klasztorze Anticoli di Campagna (obecna
nazwa: Fiuggi), w tym samym miejscu, gdzie kilka lat wcześniej zmarł nagle
jeden ze znamienitych braci Zakonu, brat Franciszek Titellmans da Hasselt
(Belgia). Brat ten był alumnem, a potem wykładowcą znanego uniwersytetu w
Leuven. Titellmans wstąpił do braci Obserwantów w latach1521/1522,
dowiedziawszy się jednak o istnieniu kapucynów, wyruszył w drogę do Włoch i w
Rzymie w roku 1535/1536 został przyjęty do naszego Zakonu. Po niecałym roku od
wstąpienia do Zakonu został wybrany Wikariuszem Prowincjalnym Prowincji Rzymu,
lecz 12 września 1537 roku zmarł nagle, podczas odwiedzin braci w klasztorze
Anticoli di Campagna (Fiuggi).
Dla
prowincji rzymskiej była to śmierć, która zabrała jej wielką nadzieję, ale
kilka lat później, w tym samym miejscu wzeszło nowe światło. Nie był to
człowiek uczony, ale niewykształcony materiał na świętego. Feliks był
człowiekiem prostym. Chwalił się, że zna tylko pięć liter: litery ran naszego
Pana. Franciszek Tittelmans i Feliks z Cantalice, to dwaj kapucyni bardzo
różniący się pod względem pochodzenia i formacji, jednak bliscy sobie poprzez
zatroskanie i miłość do Zakonu; świadczą oni o tym, że nasza wspólnota w samych
początkach przyjęła naukowca i syna rolnika, uczonego i analfabetę, ale
dlatego, że kierowało nimi pragnienie i wola naśladowania Chrystusa.
Niedługo
przed przyjęciem przez brata Feliksa habitu miało miejsce wydarzenie, które
mogło poważnie zaszkodzić początkom nowej „reformy” kapucyńskiej. Upłynęło
nieco ponad rok od czasu kiedy to brat Bernardino Tomassini ze Sieny, zwany
Ochino, Wikariusz generalny Zakonu, przeszedł do Reformy protestantów i Papież
Paweł III nosił się z zamiarem zniesienia nowo powstałej rodziny
franciszkańskiej. Brat Feliks poprzez swoją świętość przyczynił się do
pokonania tego kryzysu Zakonu. To on właśnie, żyjąc autentycznie swoim
powołaniem kapucyna, ukazał w sposób konkretny, jakie były cele, które ożywiały
naszą „Reformę”: powrócić do pierwotnej inspiracji, to znaczy do życia i Reguły
naszego Ojca świętego Franciszka, być jego synami i uczniami, i tak jak on żyć
Chrystusem w posłuszeństwie Kościołowi.
Dzień
po dniu, przez czterdzieści lat (od 1547 do 1587), jako pokorny kwestarz,
przemierzał ulice Rzymu, pukając do wszystkich drzwi i prosząc o jałmużnę, ale
równocześnie zostawiając piękne słowo Ewangelii wypowiadane tak, jak potrafił:
śpiewając z dziećmi, słuchając tych, którzy mu powierzali swoje zmartwienia,
przyjmując to, co mu dawano. Kroniki opowiadają, że miał on oczy zawsze
spuszczone ku ziemi, ale to mu nie przeszkadzało w dostrzeganiu i rozumieniu
potrzeb tych, których miał przed sobą: starał się im ulżyć w cierpieniu,
pocieszać strapionych, leczyć zło fizyczne czy moralne. Kto spotykał kwestarza
brata Feliksa nie odchodził nigdy z pustymi rekami. Ikonografia ukazuje go jako
tego, który otrzymuje od Matki Bożej Dzieciątko Jezus i czule Je trzyma na
swoich rękach.
2.
Człowiek
ludu i człowiek Boży
Codzienne przebywanie wśród ludzi różnego pochodzenia
społecznego dawało mu okazję spotykania się z ogromem biedy duchowej i
materialnej swoich czasów. Wszystko co otrzymał, wkładał do swojego worka, a po
powrocie do klasztoru, oddawał w ręce swojego gwardiana: były tam chleb, fasola
i były tam też wszystkie nieszczęścia, których był świadkiem, dzieci które
rozśpiewywał, płacz wielu, dobre serca tych, którzy nie odmówili mu jałmużny.
Wszystko i wszystkich brat Feliks, szczęśliwy, przynosił do kościoła i za nich
słał do Boga modlitwy i ofiarowywał resztę swojego dnia, i zwykle prawie całą
noc. Do tego dołączał wszelkiego rodzaju akty pokutne, aby wybłagać łaski od
Boga dla wszystkich ubogich i bogatych, wszystkich potrzebujących Bożego
miłosierdzia.
Przebywanie
wśród ludzi nie wprowadzało roztargnienia w jego zjednoczenie z Bogiem, co
więcej, to był jego sposób kontemplowania tajemnicy Bożej miłości do człowieka.
Można powiedzieć, że brat Feliks był kontemplatykiem ulicznym. Wśród ludzi był
radosny, pogodny i prosty, i dzięki temu bliski wszystkim. Prawdziwy brat ludu!
Był znany jako brat „Deo gratias”.
Takie było jego motto, jego sposób dziękowania za otrzymaną jałmużnę. Jeśli zaś
ktoś szydził z niego i uważał go za głupca, to doznawał wewnętrznej radości i
potrafił sobie zjednać przyjaźń także takich osób, ponieważ przyjmował je z
cierpliwością samego Boga, który potrafi czekać na grzesznika i nigdy nie
przestaje go kochać.
Był
tak zadowolony z tego, że jest bratem kwestarzem, że miał zwyczaj mówić: „Ja czuję się dobrze, lepiej niż papież.
Papież ma wiele problemów i trudności, a ja cieszę się tym światem: i nie
zamieniłbym tego worka ani z papieżem ani z królem Filipem wziętymi razem!”.
Jego bezpośredniość i szczerość sprawiały, że pozwalał sobie na wymianę żartów
z papieżem Sykstusem V czy też ze świętym Filipem Nereuszem, a także z
przyszłym kardynałem Cezarym Baronio i ze św. Karolem Boromeuszem. Potrafił
dowcipnie żartować z alumnami Kolegium Germanicum, a także z niektórymi
szlachciankami rzymskimi, jednak zawsze bez odrobiny złośliwości! Święci
potrafią się śmiać i wywoływać uśmiech u innych, skrywając, jak czynił to brat
Feliks, żar oddania się Chrystusowi, bez manifestowania go innym. Na tym polega
pokora tych, którzy nie szukają niczego innego jak tylko wypełnienia woli Bożej.
3.
Między
nimi był święty
Jego duchowość, pozornie
bardzo prosta, była mocno ukierunkowana na Osobę Chrystusa, w której
kontemplował w szczególny sposób tajemnicę żłóbka i krzyża. Wielką czcią
otaczał Najświętszą Maryję Pannę i Świętego Franciszka, praktykując modlitwę
charakteryzującą się mocnymi akcentami uczuciowymi, a w czasie przyjmowania
Komunii świętej, wzruszał się do łez. To wszystko czyniło z niego prawdziwego
syna świętego Franciszka, brata, który był zdolny do wychodzenia do wszystkich
ludzi, bogatych i biednych, kardynałów i żebraków, uczonych i prostych. Zawsze z tym samym nastawieniem: serdecznego
otwarcia na tych, których spotykał, szacunku dla drugiego i miłości do osoby
którą miał przed sobą.
Bracia,
którzy z nim przebywali i mogli korzystać z jego codziennego pielgrzymowania po
ulicach Rzymu, doświadczali także jego gorliwości w modlitwie, przywoływani
przez niego w środku nocy na Godzinę czytań, a o świcie na Jutrznię. Byli również
bardzo zaskoczeni, kiedy po jego śmierci, widzieli niekończące się procesje
ludzi, którzy przychodzili, by uczcić jego doczesne szczątki. Wśród nich byli: dzieci
i kardynałowie, ludzie prości i szlachetnych rodów, żebracy i papież Sykstus V.
Tym razem Rzym przyszedł do kwestarza, odwracając w ten sposób kierunek drogi, którą
przez tyle lat przemierzał brat Feliks idąc do ludzi.
W
dniu, w którym brat Feliks narodził się dla nieba w tłumie ludzi, który otaczał
jego doczesne szczątki, słychać było jeden wspólny głos, który ogłaszał go
„świętym”. Cuda, o których mówiono, że towarzyszyły jego ziemskiemu życiu,
teraz wychodziły na jaw i zaczęto je opowiadać. Było ich wiele. Zdumiewali się
tym także niektórzy z jego współbraci. Była to ostatnia lekcja brata Feliksa,
która uwierzytelniała całe jego życie: wszystko przeżywał z pokorą, ukrywając
to czego Pan udzielał poprzez jego modlitwę, umartwienia, poprzez całkowite wyzucie
się, bez zatrzymywania czegokolwiek dla siebie. O wszystko prosił dla innych i oddawał
wszystko dla dobra tych, których spotykał w ciągu dnia.
II. Przesłanie brata
Feliksa dla nas dzisiaj
1.
Być
darem dla braci
Cecha
charakterystyczna św. Feliksa, którą znamy, to ta, że był on bratem, bratem
kwestarzem. Szedł do ludzi, aby prosić, aby żebrać, ale przede wszystkim, aby dawać: dawać Jezusa, obdarowywać wewnętrznym
pokojem, który czerpał z modlitwy, dawać mądre rady wynikające z jego bogatego
doświadczenia życiowego. W swojej ubogiej i pracowitej rodzinie, w której
wyrósł, nauczył się cennej postawy stawania się darem dla każdego
potrzebującego, zgodnie z cennym napomnieniem Mistrza Jezusa: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w
braniu”
(Dz 20, 35).
Każdy
z nas otrzymał od Boga tę cudowną zdolność stawania się darem. Dzisiaj nasz
święty współbrat apeluje do nas, byśmy w codzienności przeżywali tę fascynującą
przygodę stawania się darem dla wszystkich. To poprzez praktykowanie życia
hojnie oddawanego dochodzimy do całościowego, integralnego rozwoju naszej osoby,
jak stwierdza Sobór Watykański II: „…człowiek
będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie
może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie
samego.” (GS, 24).
Nie
rzadko jednak zdarzało się bratu Feliksowi doświadczać przykrego odrzucenia czy
zatrząśnięcia drzwi przed nosem, ale i w tych momentach jego odpowiedź
brzmiała: „Deo gratias!” W ten sposób odnawiał doskonałą radość,
wcielając w swoje życie to, czego nauczył się od św. Franciszka. Nie należał do
tych którzy z powodu jednego tylko słowa, które zdaje się być krzywdą dla ich
ciała, lub z powodu jakiejś rzeczy, której się ich pozbawia, wzburzają się
i wpadają w gniew (Nap. XIV). Jako człowiek pokoju znosił dla miłości Pana
naszego Jezusa Chrystusa wszystkie cierpienia, jakie go spotykały na tym
świecie, zachowując pokój duszy i ciała (Nap. XV). To nam mówi dużo o
cierpliwej pracy nad sobą, nad umiejętnością cierpliwego przyjmowania napomnień
od innych.
2.
Kontemplatycy
w działaniu
Druga
charakterystyczna cecha św. Feliksa to jego nadzwyczajna zdolność do
przyjmowania wszystkich i do przekształcania każdej sytuacji w modlitwę, którą powierzał Bogu w
sekrecie w czasie nocy. Hagiografia podkreśla szczególnie jego ducha modlitwy:
„Brat Feliks to dusza stworzona do
kontemplacji. Bez żadnego wysiłku potrafił skoncentrować swoje myśli na
sprawach niebieskich, także na
ulicach Rzymu, pośród łoskotu powozów i głosów przechodniów. Ale to nie mogło
nasycić jego ducha spragnionego spraw bożych. A więc modlił się nocami. Godziny
nocnych adoracji mijały mu niepostrzeżenie (Santi e Santità nell’Ordine Cappuccino, Rzym 1980. tom I, 48).
Oto
cenne przesłanie dla nas, drodzy bracia, które powinniśmy przyjąć z otwartym
sercem i wprowadzić w życie. Życie modlitwy dziś staje się jeszcze bardziej
jasnym znakiem autentyczności naszej konsekracji. Słusznie powtarza się to
powiedzenie: „Powiedz mi jak się modlisz
a ja ci powiem kim jesteś”. Modlitwa jest praktyką życiową, która ukazuje
jakość naszego życia. „Modlić się –
dodaje Ojciec Marian z Turynu - nie dużo
…, ale dobrze; a raczej, dużo i dobrze. Modlić się, ponieważ modlitwa jest czymś pięknym, sprawiedliwym, słodkim, a nie
tyle czymś obowiązkowym. Wypełniać ten obowiązek jak przyjemność, największą
przyjemność” (R. Cordovani (a cura di), Assoluto
e relativo, Roma 2007, 98).
Jezus
mówi o modlitwie jako „konieczności”:
„Powiedział im też
przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać” (Łk 18, 1). Tak, dokładnie
tak! Modlitwa nie czymś dodatkowym, czymś zbytecznym czy wręcz bezużytecznym:
ona jest koniecznością; jest
podstawowym zadaniem naszego codziennego życia; jest niezbywalną potrzebą
naszego serca. „Pragnienie Boga jest
wpisane w serce człowieka – stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego – ponieważ
został on stworzony przez Boga i dla Boga” (nr 27). Potrzeba spotkania z
Bogiem staje się przejmującym „pragnieniem”:
„Ciebie pragnie moja dusza” (Ps 63,2);
„Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak
dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Dusza moja pragnie Boga, Boga
żywego” (Ps. 42,2-3).
3.
Kapucyni:
bracia ludu
Święty
nasz Współbrat był także zakonnikiem zawsze dyspozycyjnym i otwartym na innych.
To jego otwarcie sprawiało, że był osobą poszukiwaną przez wszystkich. Nie
dlatego że miał jakiś tytuł czy znaczenie uznane i zatwierdzone poprzez
społeczeństwo, ale dlatego że miał tytuł prawdziwie wierzącego w Chrystusa, potwierdzony
swoim sposobem życia. Mógł powiedzieć o Bogu, że to On był jego jedynym dobrem!
I właśnie przez to jego życie nabiera znaczenia, które jest aktualne w każdym
czasie i miejscu. My dzisiaj mamy tendencję poszukiwania tytułów, znaczenia,
wystawiając się w ten sposób na niebezpieczeństwo wykluczenia Chrystusa z
naszej osobistej historii.
Kapucyni
są braćmi ludu. To jest nasz
identyfikator aktualny i ważny w każdym czasie i miejscu. Jednakże, aby
uwiarygodnić w sposób konkretny ten szczególny identyfikator, stoi przed nami
zadanie ciągłego przezywania głębokiej i pełnej przekonania otwartości na Boga
w tym celu, by okazywać się otwartymi i dyspozycyjnymi wobec każdego człowieka
potrzebującego. Dokładnie tak! Brat Feliks był człowiekiem Bożym i bratem ludzi. Przyjmować innych, to znaczy
pozwolić, by łaska i zbawienie Boże przechodziła do nich w czasie spotkania z
nimi. Diakonia otwartości zakłada zawsze wyjście z siebie, by otworzyć się na
drugiego; przyjąć drugiego jako „jedynego” i „innego” w stosunku do naszych
oczekiwań i naszych utartych schematów.
W
końcu wiemy dobrze, że współcześni świętemu Feliksowi, ludzie wielcy i prości,
uczeni i analfabeci, szukali go przede wszystkim ze względu na jego świętość, dlatego
że był prawdziwie człowiekiem Bożym. Należał do tych, którzy przeżywali ubóstwo
w radości i dlatego był wolny od chciwości i skąpstwa (Nap. XXVII). Dziś zbyt
łatwo zdarza nam się zapominać o tym, że tym co zjednywało nam tyle sympatii i
sprawiało, iż przez długi okres czasu my kapucyni byliśmy najbardziej
podziwianym Zakonem, była konsekwentna praktyka ubóstwa. św. Feliks jest
ucieleśnieniem tego rodzaju dobrowolnego ubogiego, zdolnego do harmonijnego
łączenia ubóstwa zewnętrznego i wewnętrznego, ponieważ nie tylko nic nie
posiadał, ale też nie gniewał się i nie denerwował na nikogo (Nap. XI). Widzimy
jak w nim życie „bez własności”
osiąga swój szczyt, czyniąc go człowiekiem prawdziwie wolnym.
Słyszymy
także wyraźne wezwanie, skierowane do nas przez Jezusa, do oderwania się od
dóbr tego świata (domu, pola, braci,
sióstr, dzieci, ojca, matki… Mk 10,29). Wybrzmiewają w nim dwa podstawowe
aspekty ubóstwa: efektywny i afektywny, to znaczy oderwanie rzeczywiste,
konkretne, praktyczne, od każdej formy posiadania, a także oderwanie serca.
Chodzi o to, aby serce nie przywiązywało się do żadnego z dóbr stworzonych, aby
mogło posiąść jedyne prawdziwe Dobro, Boga. Tylko Bóg może w pełni odpowiedzieć
na wszystkie pragnienia naszego serca i naszego ducha; tylko Bóg może wypełnić
przepastną pustkę naszego świata wewnętrznego.
Drodzy
Bracia, św. Feliks, pierwszy kanonizowany kapucyn, stanął na początku długiego
orszaku braci, którzy podobnie jak on chodzili do szkoły Serafickiego Ojca
Świętego Franciszka. Są oni prawdziwym skarbem naszego Zakonu, ale byłby to
wielki wstyd dla nas gdybyśmy ograniczyli się do opowiadania i przepowiadania
tego czego oni dokonali, podczas gdy oni faktycznie tego dokonali! (Nap. VI). W
takiej perspektywie wspomnienie Świętego Feliksa staje się dla nas mocnym
wezwaniem do przeżywania naszej konsekracji zakonnej, naszych ślubów, z
największą wiernością. W świecie, który zatracił poczucie Boga, który już o Nim
przestał mówić i jeszcze bardziej przestał mówić do Niego, jesteśmy przynaglani
do tego, by stać się konkretnym wezwaniem do odkrywania na nowo tych
podstawowych wymiarów każdego życia. Jesteśmy wezwani do tego, by czynić to z
pokorą i radością.
Rzym,
18 maja 2012
Święto
Świętego Feliksa z Cantalice
Br. Mauro Jöhri
Minister generalny OFMCap
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz