Bł. Honorat pisał:
Słysząc o powszechnym upodobaniu publiczności "naszej w powieściach i o tym, że dziś takie tylko dzieła u nas popłacają, które mieszczą w sobie jak najwięcej scen romantycznych, dziwiłem się, że się dotąd nie znalazł żaden z powieściopisarzy, który by, korzystając z tego ogólnego nastroju czytelników, ogłosił im owe najwznioślejsze i najciekawsze zdarzenia, co przed dziewiętnastu wiekami całym światem wstrząsnęły. Wszak one jedne mają w sobie moc niespożytą, tak że i dzisiaj jeszcze, gdyby tylko były w nowy sposób podane, mogłyby prawdziwie poruszyć serca i zaspokoić gorączkowe pragnienie powieści, oraz wrodzoną człowiekowi ciekawość, a to w sposób tak zupełny, iżby już po nich żadna inna historia nie mogła zająć nikogo. A gdy nadto przypomniałem sobie, że i wtedy, przed wiekami, nie talent opisujących, ani wymowa opowiadających, ale raczej wielkość podawanych wypadków tak skutecznie wzruszyła umysły — odważyłem się i sam przedsięwziąć to dzieło, tym bardziej, że mam przekonanie, iż każdy na swój sposób przykładać się do niego powinien i że na tym polu najpożyteczniej się pracuje. Zdarzenia bowiem, które zamierzam opowiedzieć, powinny by ustawicznie zajmować świat cały i należałoby, aby je wszyscy ludzie, tak uczeni, jak i prości, tak wielcy jak i maluczcy z najżywszym zajęciem i jak najczęściej czytali.
W tym kontekście warto się zastanowić:
1. Jaki rodzaj literacki dzisiaj zajmuje umysły? Dzisiaj raczej długich powieści ludzie nie czytają, choć są chwalebne wyjątki.
2. W jaki sposób wykorzystać wrodzoną człowiekowi ciekawość dla celów ewangelizacji, a jednocześnie nim nie manipulować?
3. Czy wielkość i wzniosłość dobrej Nowiny opowiadanej człowiekowi musi mieć jakiś wielki wysoki poziom? Czy zawsze wielcy głoszą ewangelię?
4. Dlaczego każdy na swój sposób przykładać się powiniendo ewangelizacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz