Pismo nie jest dla prywatnego wyjaśniania

Niech Pan błogosławi każdego kto czyta i skrutuje swoje serce z pomocą słowa Bożego

Szukajcie, a znajdziecie!

wtorek, 9 października 2012

Dobra Nowina: kwesta i jałmużna



Mirosław: Witam Brata,
Br. Juliusz: witam.
M.: Wiem, że Ojciec woli nazywać się Bratem, dlatego tak się do brata zwracam, choć mam na końcu języka Ojciec…
J. Należę do Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów, więc brat jest bliżej, choć jestem także synem i ojcem w znaczeniu duchowym. Mężczyznę, bowiem określają te trzy: syn, brat, ojciec. 

M.: Jednak nie o tożsamości mężczyzny chcemy rozmawiać, ale o tym co Brat robi w Internecie. Czemu Ojciec zajmuje się jakimiś kwestami w Internecie? Raz kwesta św. Klary, innym razem kwesta św. Feliksa, a jeszcze innym bł. Honorata? Czemu to służy? Po co Ojciec na to traci czas?

J: Kiedy jeden z internautów zadał mi to pytanie, odpowiedziałem, że chodzi mi o orędzie o jałmużnie.

M. Wygląda to jednak jak normalna zbiórka pieniędzy…

J. Z pewnego punktu widzenia tak, sam wiem jak traktuję niektóre propozycje, odrzucam je, albo decyzję odkładam, a nawet jak zgodzę się na wzięcie udziału, to potem udział jest bardziej wirtualny niż realny. 

M. Ma Brat na myśli wydarzenia na fejsie?

J:  Tak, ale wróćmy do pytania po co? Otóż w dzisiejszym świecie wiele mówi się o ekonomii, wciąż gadające głowy opowiadają o tym jak pieniądze są ważne, że należy to, należy tamto… Nawet jak pojawi się jakaś rozmowa o Fundacjach, które mają pomagać, to nie ma mowy o jałmużnie. Jest mowa o jakiejś filantropii, sponsoringu, mecenacie, etc., a potem …o aferach finansowych. Czemu? Wydaj mi się, że dzięki słowu Bożemu wiem czemu, bo bez jałmużny nie jesteśmy w stanie zarządzać uczciwie pieniędzmi na długi dystans.

M: Czyli jesteśmy jakoś jednostronni, bo mówimy o pieniądzach w aspekcie zarobić, wydawać, dawać, oszczędzać, ale nie ma miejsca na mówienie o jałmużnie…?

J: Tak, jeśli jeszcze dodamy do tego reklamę banków i portali ekonomicznych, nauczanie ekonomii, to mamy kulturę chciwości i skąpstwa oraz żądzy władzy i żądzy pieniędzy. Wydaje nam się, że wszystkie problemy rozwiążą pieniądze, a to jest już idolatria. I choć niektóre przekręty czynią ludzi ostrożnymi, to i tak znajdą się tacy, którzy będą myśleć o tym, żeby łatwą drogą kogoś ograbić…

M: Oglądał brat „Przekręt doskonały” z Dastinem Hoffmanem? Tam całość jest oparta na grze zakładającej wykorzystanie uczciwości  i nieuczciwość człowieka.

J: Tak. Ale to jest wizja reżysera. I można jej przeciwstawić „Odważnych”, w którym to filmie ojciec nie daje się wkręcić i dzięki temu awansuje. Jest w kulturze pewna dyskusja, ale nie ma odpowiedzi.

M: A odpowiedzią jest jałmużna?

J: Tak.

M: A czym ona jest, bo mnie się wydaje, że to dawanie drugiemu człowiekowi.

J: Jeśli tak, to jałmużna nie różni się od sentymentalnego datku dowolnej osoby dowolnej osobie. A przecież jałmużna jest uczynkiem pokutnym człowieka religijnego tak jak modlitwa i post. Jeśli modlitwa jest rozmową z Bogiem i nie da się sprowadzić jej do rozmowy z kimkolwiek, a post jest szukaniem Boga i nie da się sprowadzić do diety, ani odchudzania, to podobnie jałmużna jest relacją do Boga, a nie tylko do człowieka. Dając jałmużnę trzeba wiedzieć komu się daje.

M: Ale czy to nie jest jakaś ściema, która wystawia nas na oszustów. Mówienie nie zwracaj uwagi na człowieka, bo dajesz Bogu, to tak jakby powiedzieć, że możesz dać pijakowi, złodziejowi…

J: Jałmużna jest czynem dobrowolnym, nie może być pod przymusem lęku, ani namiętności, ani owocem manipulacji proszącego. Gdy daję Bogu, to nigdy się nie mylę a datek staje się aktem wiary. A jako akt wiary przekracza ograniczenie lęku przed oszustwem, oraz uzależnienie od opinii ludzkiej. Co człowiek zrobi z ofiarą daną to inna sprawa, to sprawa zarządzania jałmużną. Dzisiaj dający chce decydować na co ma przeznaczyć  datek otrzymujący, a to jest chęć władzy, a może nawet żądza władzy.  Jałmużna pozwala tę granicę wychwycić i poznać.

M: Czyli jałmużna jest dawaniem Bogu.

J: Tak, dlatego gdy robimy coś w oparciu o jałmużnę, to wiemy, że Bóg w to dzieło się zaangażował, bowiem dotyka ludzkiego serca, aby dał ze swego na prowadzone dzieło.

M: A ile trzeba dawać jałmużnę?

J: Jałmużna nie jest systemem, a aktem serca. „Radosnego dawcę miłuje Bóg”. Czyli określenie wielkość jałmużny, jej długotrwałości nie należy do osoby przyjmującej, ale do dającej. Człowiek zbierający jałmużnę na jakieś dzieło chciałby mieć pewność otrzymania (jakąś deklarację stałości), a jałmużna nigdy nie jest pewna, bowiem zależy od serca dającego i od działającego Boga. Dający musi uważać, aby nie zgasić wielkością lub długim dystansem radości dawania. W tej dziedzinie trzeba szukać woli Bożej.

M: Radość dawania? A jak ktoś nigdy jej nie ma…?

J: To wtedy wie, że jest chciwy i skąpy, to jest pierwszy owoc próbowania jałmużny. Chciwość polega na chęci otrzymania więcej niż się należy, a skąpstwo na dawaniu mniej niż należy. Skoro ktoś nie ma radości w dawaniu, to znaczy, że jest skąpy. Jednak trudno określić to gdy się w ogóle nie próbuje dawać.To z tego powodu są mężowie, którzy nigdy żonie nic nie kupili, a jedynie pamiętają ile musieli kupować narzeczonej.

M: Niektórzy dają, ale jednocześnie chcą mieć z tego korzyść w postaci uznania towarzyskiego lub zawodowego.

J: Tak, dlatego jałmużna jest w ukryciu i nie jest sponsoringiem, a o niej nie możemy rozgłaszać co do konkretnych osób, co pozbawia nas świadectwa dawania jałmużny. Jednak żona, mąż, a w zakonie przełożony powinni o niej wiedzieć, szczególnie jeśli jest postacią dziesięciny, pierwocin, czy jednorazowej dużej sumy.

M: A w instytucjach można dawać jałmużnę?

J: Trudna sprawa, ponieważ instytucje często są demokratyczne, a więc jest jakaś rada, a w wielości trudno o dyskrecję i jasność co do własności. Rada często nie jest właścicielem, a więc nie może dać tego, co nie jest ich własnością. Jałmużna nie łamie sprawiedliwości. Jeśli jednak właściciel chce prowadzić firmę nie dla pieniędzy, a dla służby ludziom, to powinien dawać jałmużnę niejako w kontekście firmy. I często robią… np. zamawiając Msze święte w intencji swojej firmy. Tylko ci co dają jałmużnę wiedzą ile tracimy pieniędzy, nerwów i inicjatyw na sekularyzacji środowiska pracy.

M: A teraz Brat ogłosił, że jest możliwość jałmużny bł. Honorata…

J: Tak, jest ona okazją do promowania także bł. Honorata jako mistrza życia ukrytego. Przy tej okazji dowiedziałem się, że można wpłacić pieniądze nie ujawniając swoich danych. A tych, którzy je ujawnili chcemy serdecznie podziękować. W intencji wszystkich ofiarodawców jest Msza święta w czasie dni skupienia z bł. Honoratem raz w miesiącu.

Brak komentarzy: